Przez wiele lat ten siedmiopiętrowy budynek nad brzegiem Tamizy służył jako biuro. Ale ostatnio zespół utalentowanych projektantów przekształcił go w przytulny hotel o długiej nazwie. Locke na zepsutym nabrzeżu. Hotel przeznaczony jest na 113 pokoi, a jego delikatne kreatywne wnętrze ciekawie kontrastuje z tą częścią Londynu – obok surowych biurowców, drapaczy chmur i słynnego Millennium Bridge. Projektantom udało się połączyć industrialny styl i pastelowe kolory w jednej przestrzeni: sufit z otwartą komunikacją, betonowe kolumny i metalowe przedmioty łączą się z beżowymi i zakurzonymi odcieniami różu oraz obfitością roślin. W pokojach styl loftowy znika i ustępuje miejsca eklektyzmowi: tu jest styl nowoczesny i minimalizm, motywy orientalne i boho, ale wciąż główny motyw przewodni: wiosenne odcienie, kwiaty, ptaki i obfitość faktur. Ten hotel to ciepły, a nawet trochę tropikalny zakątek tętniącego życiem Londynu?!